Zlecanie tłumaczenia na ostatnią chwilę – dlaczego należy tego unikać?

Chcąc wyjaśnić, czym jest tłumaczenie, czyli moja praca jako tłumacza języka niemieckiego, musiałbym powiedzieć: tłumaczenie to wyrażenie w języku źródłowym treści tekstu (w formie pisanej bądź ustnej) stworzonego oryginalnie w języku docelowym.

Tłumaczenie, biorąc pod uwagę czynności, jakie „muszę” wykonać zajmując się danym zleceniem, można określić jako proces. My, tłumacze, mówimy o tzw. fazie dekodowania znaczenia tekstu źródłowego oraz fazie kodowania tego znaczenia w tekście docelowym. Jest więc to proces, którego czas trwania jak łatwo się domyślić zależny jest od stopnia skomplikowania tekstu źródłowego. Tłumaczenie na ostatnią chwilę narażone jest dużym ryzykiem pomyłki w fazie dekodowania tekstu źródłowego, co skutkuje powstaniem tłumaczenia „gorszej jakości”. Ale po kolei. Zobaczmy, jak przebiega proces tłumaczenia i dlaczego tzw. tłumaczenie na wczoraj to nie najlepszy pomysł?

Tłumaczenie to proces, który „musi” trwać

Tłumaczeniu mogą podlegać zarówno teksty zwykłe, jak i specjalistyczne. Są to tłumaczenia na potrzeby osób prywatnych i firm, zlecenia jednorazowe, jak również dłuższe projekty. Dobre tłumaczenie musi być spójne z charakterem, kontekstem tekstu źródłowego.

Tempo życia jest coraz większe. Coraz krótsze terminy zleceń, coraz częstsze prośby o wykonanie zadań najlepiej tego samego dnia widoczne są w coraz większej ilości branżach. W przypadku tłumaczeń jednak nie zawsze „zlecenia na wczoraj” opatrzone pieczątką „na już” są trafionym pomysłem. Nie w każdej jednak branży, albo inaczej, w żadnej branży pośpiech nie jest dobrym doradcą. Zwłaszcza w tłumaczeniach, przekładach z języka obcego. Oczywiście istnieją różne typy zleceń. Są wśród nich takie, których wykonanie zajmuje mało roboczogodzin, a są też takie, które wymagają zwiększonych nakładów pracy: zgłębienia materiałów zewnętrznych, poznania stylu, w jakim ma być napisany, stworzony przekład. Czy też zebranie i ustalenie określonej terminologii technicznej, jaką należy zawrzeć w opracowaniach. To wszystko trwa.

Dekodowanie, kodowanie, weryfikacja, poprawki

Proces dekodowania, o którym wspomnieliśmy powyżej to tylko jedna strona pracy tłumacza. Pisma techniczne podobnie jak uwierzytelnione, wymagają nie tylko przetłumaczenia treści jako takiej. To również opis „wyglądu dokumentu”. Należy w nim przetłumaczyć i opisać dosłownie wszystko, łącznie z np. miejscem znajdowania się pieczątek, ich wyglądu. W takim przypadku nie ma miejsca na pośpiech. Po wykonaniu głównych prac nad przekładem tekstu całą pracę należy poddać weryfikacji, dokładnemu sprawdzeniu, naniesieniu korekt.

Dlaczego pośpiech w tłumaczeniach to zły pomysł?

Odpowiedź nasuwa się sama. Ale zbierzmy wszystkie argumenty, które mówią o tym, by na tłumaczenia techniczne, tłumaczenia istotnych spraw z punktu widzenia działalności firmy czy interesów prywatnych rezerwować sobie więcej czasu. Tłumaczenie wykonane w pośpiechu będzie narażone na występowanie błędów, które nie pojawiłyby się, gdyby pozostawiono tłumaczowi czas na ocenę swej pracy, spojrzenie na nią świeżym okiem. Nie bez znaczenia jest również koszt usługi tzw. tłumaczeń ekspresowych. Są one zazwyczaj droższe niż tłumaczenia realizowane w standardowym czasie. W przypadku szeregu tłumaczeń przyjęcie zlecenia „na już” nie jest w ogóle możliwe. Poprawki bowiem nie tylko są przyczyną niepotrzebnych nieporozumień, nieprzyjemności, ale również powodem utraty wiarygodności, rzetelności, dobrego imienia biura, na które żadne szanujące się biuro nie może sobie pozwolić.